Skierowałam
się w stronę wyjścia. Gdy opuściłam teren cmentarza poczułam coś w rodzaju
pustki. Westchnęłam cicho czując jak łzy próbują wydostać się spod powiek.
Chciałam
wytrzeć je chusteczką jednak nie znalazłam
torebki, w której się znajdowały. Z
ociąganiem wróciłam na cmentarz. Na ławeczce
obok grobu siedziała zapłakana kobieta. Podeszłam
więc bliżej, aby usłyszeć co mówi.
-Mary,
siostrzyczko- z jej ust wymsknęło się głośne westchnięcie- Dlaczego tak
musiałaś skończyć? Tutaj. Wiesz ile zajęło mi odnalezienie ciebie? Dwa lata,
ciężkie dwa lata. Nie wiedziałam, że jesteś chora i to tak poważnie. Gdybym
chociaż trochę bardziej się postarała, mogłybyśmy swobodnie porozmawiać.
Wyjaśnić sobie wszystko- załkała- Masz cudowną córkę. Jest dzielna mimo tego,
że straciła ciebie, własną matkę. Ma takie same oczy jak ty. Nie poznałam jej
zbyt bardzo, ale zamierzam to zrobić. Chce się nią zaopiekować, nie podoba mi
się to, że będzie mieszkać sama skazana na samotność. Chciałbym żeby wiedziała,
że ma rodzinę, że ma kogoś bliskiego kogoś z kim może o wszystkim porozmawiać,
nawet o błahych rzeczach. Stworzę dla niej prawdziwy dom...
-Kim pani
jest?- spytałam oszołomiona zwracając uwagę kobiety, która w szybkim tempie
wstała z ławki i podeszła do mnie zamykając w szczelnym uścisku.
-Anna-
wyszeptała zacieśniając swoje ramiona- Tak dawno cie nie widziałam Clarie.
-Przepraszam,
ale nie pamiętam, żebyśmy się kiedykolwiek spotkały.
-Nie
pamiętasz tego bo byłaś malutka gdy ostatnio się widzieliśmy czyli jakieś
dwanaście lat temu- westchnęła odsuwając się ode mnie- Jestem siostrą twojej
mamy.
-To nie
możliwe, mama mówiła, że nie ma rodziny- pokręciłam głową- Musiała mnie pani z
kimś pomylić.
-Możemy
porozmawiać, odpowiem ci na wszystkie pytania- powiedziała- Ale nie tutaj, może
chodźmy w jakieś przytulniejsze miejsce.
-Dobrze.
Kobieta
objęła mnie ramieniem i ruszyła w stronę wyjścia. Przeszłyśmy przez wielką
bramę, wtedy poczułam coś w rodzaju...pustki?
Pchnęłam
szklane drzwi kawiarni przez co dzwonek powieszony nad nimi wydał
charakterystyczny dźwięk. Zajęłyśmy miejsce przy jednym ze stolików. Zdjęłam
płaszcz i powiesiłam go na oparciu krzesełka.
-Co podać?-
zapytała kelnerka podchodząc do stolika.
-Dla mnie
herbatę- powiedziała Anna, mogę jej mówić po imieniu?
-Ja również-
uśmiechnęłam się lekko po czym dziewczyna odeszła.
-Clarie,
wiem, że możesz czuć się nieswojo w moim towarzystwie, w końcu dopiero mnie
spotkałaś. Chciałabym cie trochę lepiej poznać, jednak nic na siłę.
Uśmiechnęła
się pocieszająco chcąc coś powiedzieć jednak kelnerka przyniosła nam nasze
zamówienie. Chwyciłam filiżankę upijając łyk herbaty, która przyjemnie
rozgrzała moje ciało. Popatrzyłam się na kobietę siedzącą na przeciwko mnie.
Szukała czegoś w torebce, tylko czego?
Po chwili
podała mi kopertę, którą niepewnie chwyciłam. Wyjęłam z niej zawartość, a
powłokę położyłam na stolik. Uważnie przyjrzałam się fotografii, którą
trzymałam w dłoniach. Były na niej dwie dziewczynki, jedna miała długi warkocz
natomiast druga dwa kucyki. Trzymały się za ręce szeroko uśmiechając. Na chwile
wstrzymałam oddech przypominając sobie te zdjęcie, które kiedyś pokazywała mi
mama. Odłożyłam fotografię na stolik i schowałam ją do koperty.
-Przepraszam,
ale muszę już iść- powiedziałam zakładając płaszcz.
-Nie
powinnam pokazywać tych zdjęć, przepraszam- powiedziała wstając- To jest mój
numer, możemy się jutro spotkać?- spytała i podała mi malutką karteczkę.
-Muszę to
przemyśleć- wyszłam z kawiarni zostawiając kobietę w środku.
...............................
Witajcie!
Przepraszam za zwłokę, trochę się naczekaliście. Uchyliłam rąbek tajemnicy
rodziny Clarie. Jak wy byście zareagowali będąc w ciele Clary?
Pozdrawiam ♥