Wybiegłam
że szkoły kierując się w stronę szpitala.
Przecież
nie mam ojca i nie chcę go mieć. Słowa Harrego bardzo mnie zabolały. Ona
przeżyje, na pewno.
Gdy
doszłam na miejsce wbiegłam do windy gdyż za chwilę miała się zamknąć.
Wcisnęłam odpowiedni guzik i czekałam aż dojadę na piętro. Kiedy winda się zatrzymała,
zdenerwowana poszłam do sali gdzie leżała mama.
Weszłam
do środka gdzie zauważyłam rodzicielkę i mężczyznę, który siedział obok niej.
-Ale
zrozum, że chce ci pomóc.
-Wiem,
ale pomyśl jak ona zareaguje na wieść, że jej ojciec po tylu latach chce ją
zobaczyć.-mówiła jak najęta.
-Mamo?-spytałam
przez co wszystkie pary oczu zostały zwrócone w moją stronę-O co chodzi? Kim
był tamten chłopak?
-Jaki
chłopak?-spojrzała na mężczyznę.
-Harry,
kazałem mu po nią pójść.
-Czy
ty do reszty zwariowałeś?!-uniosła się- Przysyłasz po nią zupełnie obcego
chłopaka i myślisz, że ona by się zgodziła?!
-Myślałem,
że tak.-spuścił głowę.
-No
to źle myślałeś.
-Mamo
o co tu chodzi?
-Skarbie
usiądź-poprosiła mnie więc zrobiłam to co chciała- Mówiłam ci, że nie masz ojca
jednak cie okłamałam. Ten pan jest twoim ojcem-powiedziała wskazując na
mężczyznę- Jakimś cudem dowiedział się, że choruje. Wiesz, w każdej chwili mogę
umrzeć i twój ojciec zaoferował opiekę nad tobą. Sądzę, że to dobry pomysł, nie
chce abyś była sama.
-Ale
mamo...
-Wiem,
że może być to dla ciebie trudne, ale chce dla ciebie jak najlepiej-po raz
pierwszy się odezwał- W końcu jest moją córką i..
-Jestem
twoją córką tak? To dlaczego dopiero się mną zainteresowałeś?-milczenie- Przez
całe życie wychowywałam się bez ojca bo nie chciałeś się mną zająć. To mama się
mną zaopiekowała, a ty uciekłeś, stchórzyłeś. I co myślisz? Że zostaniemy
rodziną? Że będę twoją ukochaną córeczką? Otóż mylisz się. Choćbym musiała być sama
i tak nie będę z tobą mieszkać, rozumiesz?-mówiłam ze łzami w oczach- Podziękuj
jemu za spieprzenie dnia-uśmiechnęłam się sztucznie i wyszłam.
Nie
miałam siły czekać na windę więc zbiegłam po schodach. Wyszłam przez obrotowe
drzwi i byłam już na zewnątrz. Otarłam łzy jednak to nic nie pomogło gdyż obraz
cały czas zamazywał mi się przed oczami. Ruszyłam w stronę domu.
-Poczekaj!-usłyszałam
jednak szłam dalej-Ej!-poczułam mocne szarpnięcie za ramię-Poczekaj,
porozmawiaj ze mną.
-Zostaw
mnie, może chcesz mi coś jeszcze powiedzieć?-syknęłam.
-Nie
chciałem tego powiedzieć tylko..
-Przestań
już! Odczep się ode mnie i od mojej mamy! Nie waż się o niej nic mówić.
Najlepiej będzie jak nigdy więcej się nie spotkamy-wykrzyczałam czując jak łzy
spływają po moich już mokrych od płaczu policzkach.
-Chciałem
tylko..
-Nic
już nie mów..-powiedziałam przyśpieszając kroku.
Nic
już nie powiedział tylko ustał w miejscu i patrzył jak odchodzę. Mam nadzieję,
że go nigdy więcej nie spotkam.
Gdy
doszłam do domu otworzyłam kluczami drzwi, które standardowo wylądowały na komodzie
w przedpokoju. Zdjęłam buty i weszłam do salonu gdzie na sofie leżał Puszek.
Kiedy mnie zobaczył od razu rzucił się do biegu przez co wylądowałam na
podłodze. Zaczęłam się głośno śmiać, próbując jakoś zrzucić z siebie dzikie
zwierze, a gdy mi się to udało przypięłam do jego obroży smycz gdyż miałam
ochotę wyjść na spacer.
Otworzyłam
szeroko drzwi przez co Puszek wyleciał z domu jako pierwszy. Usiadłam na
schodach przez cały czas obserwując czy te dzikie zwierze nigdzie nie uciekło.
W
pewnym momencie zauważyłam tego samego mężczyznę, który siedział u mojej mamy w
szpitalu. Zaczęłam wołać psa jednak on był zajęty obwąchiwaniem Tej osoby.
-Clarie-powiedział-Możemy
porozmawiać?
-Nie
mamy o czym-mówiłam otwierając drzwi i wpuszczając przez nie psa.
-Owszem
mamy, mogę wejść?
-Proszę-otworzyłam
drzwi.
............
Hej!
Zagląda tu ktoś?
ŚWIETNE! Błagam powiedz, że to Harry ;) czekam na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńO mój Boże! Świetnie piszesz i to w jaki sposób rozwijasz historie *.* Założę się, że to Hazza, ale znając los to będzie ktoś inny :P
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział :D
(PS. Od dziś nazywam cię moim bogiem xd)
Boskie, czekam na następny. <3
OdpowiedzUsuńno jacha
OdpowiedzUsuń