-Chce pan coś do picia?-spytałam szperając po szafkach.
-Tylko nie pan, czuję się przez to stary, po prostu
Simon.-uśmiechnął się-Może być woda.
Skinęłam głową. Do szklanki nalałam wody i podałam pan..Simonowi
natomiast do drugiej szklanki nalałam pomarańczowej cieczy po czym usiadłam na
krzesełku obok. Wzięłam łyk i odstawiłam naczynie na szklany stolik.
-Wiem, że nie zaakceptujesz mnie od razu, ale może byś
spróbowała?-zaczął- Zachowałem się jak tchórz. Bałem się tej odpowiedzialności,
bałem się, że sobie nie poradzę jednak ucieczka była jeszcze gorszym pomysłem.
Byłem młody, chciałem spełniać swoje marzenia, a nie zajmować się dzieckiem.
Niedawno zacząłem cie szukać aż w końcu znalazłem informacje o Mary. Chcę ci
pomóc, wiesz w jakim stanie jest twoja matka, ona może w każdej chwili umrzeć.
Nie mówię tego, aby zrobić ci przykrość. Chciałbym móc się tobą zaopiekować,
chociaż przez parę miesięcy, daj mi szansę-zakończył wlepiając swój wzrok w
szklankę z przeźroczystą cieczą.
-Nie umiem pan...ciebie zaakceptować. Zjawiasz się tak nagle i
oczekujesz wybaczenia. Potrzebuję czasu, aby trochę cie poznać. A co do mamy.
Wiem, że umrze, ale może jest jakaś nadzieja? Może przeżyje?
-Wiem, że jesteś bardzo związana z twoją mamą, ale wiesz też w
jakim jest stanie. Chce się tobą zaopiekować.
-Ale ja nie chce się stąd wyprowadzać.
-Mieszkam tu w Londynie niedaleko szpitala-powiedział- Chciałbym,
abyś się do mnie przeprowadziła.
-Muszę się nad tym zastanowić.
-Dobrze, będę się już zbierał-mówił wstając.
-A! I niech pan..znaczy powiedz temu chłopakowi żeby się do mnie
nigdy więcej nie zbliżał bo zadzwonię na policje.-powiedziałam zamykając drzwi.
Z powrotem udałam się do kuchni gdzie dokończyłam pić swój sok,
następnie wrzucając ją do zlewu, powędrowałam do salonu.
Rozsiadłam się wygodnie na kanapie włączając telewizor.
Skakałam po kanałach aż w końcu zatrzymałam się na jednym z seriali, który
jeszcze parę miesięcy temu oglądałyśmy. Westchnęłam głośno na samo wspomnienie.
Tęsknię za tymi czasami kiedy mama była jeszcze zdrowa. Wtedy cały
czas wolny spędzałyśmy razem, nie zamartwiałyśmy się upływającym czasem, a
teraz? Teraz jest tak samo, oczywiście częściowo, brakuje mi jej w domu.
Pamiętam jak wracałam zła, ze szkoły, napotykałam jej pełne troski spojrzenie, a
wtedy wszystkie emocje wybuchały tworząc huśtawki nastrojów, a potem mogłam jej
się wyżalić, wypłakać. To bardzo pomagało choć nadal myślałam o cięciu. Żyletka
była moją odskocznią od świata. Większość sądzi, że samo okaleczanie jest złe,
w połowie też tak sądzę jednak wciąż nie umiem przestać tego robić. Chciałabym
być normalną dziewczyną, która ma rodzinę, przyjaciół, może nawet i chłopaka?
Choć to jest tylko wymysł mojej wyobraźni, gdzieś głęboko wierzę, że będę
lepszą osobą.
.........................
Dziś bardzo, ale to bardzo króciutki. Bardzo przepraszamy..
Krótki ale boski. Liczę na kolejny prędko i dłuższy. Czekam, ponieważ bardzo zaciekawiło mnie to opowiadanie, jest inne od wszystkich. :D Życzę weny i pozddrowionka. LoFFki. <3
OdpowiedzUsuń~D.
Jezu! Jezu! Jezu! *.*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że krótki, ale i tak piękny :* Czekam na następny!
Pomimo tego że krótki, to bardzo ciekawy. Trafiłam tu przypadkiem, rozdział bardzo mnie zaciekawił, biorę się do czytania poprzednich.
OdpowiedzUsuńhttp://dangerous-fanfiction.blogspot.com/
Genialny rozdział <3
OdpowiedzUsuń@julcia_mala_200
Świetny rozdział tylko że krótki. nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Kocham i czekam na następny <3
OdpowiedzUsuń