Edit:Patrz na informację, po prawej.
Przepraszam :'(
Obudziłam
się w salonie okryta wełnianym kocem. Ziewnęłam przeciągle. Wstałam z kanapy
rozprostowując kości. Złożyłam koc następnie kładąc go na końcu sofy.
Chwyciłam
szklanki i zaniosłam je do kuchni przy okazji szykując sobie śniadanie.
Pokroiłam pomidora nakładając go na pieczywie. Ułożyłam kanapki na talerzu i
wróciłam do salonu. Usiadłam na poprzednim miejscu biorąc kromkę chleba.
Ugryzłam kęs i włączyłam telewizor. Jak zwykle padło na poranne wiadomości.
Oglądałam właśnie prognozę pogody gdy zadzwonił dzwonek drzwi. Czy oni nie mogą dać mi chwili
spokoju?- pomyślałam wstając
z mebla.
Odłożyłam
kanapkę na talerz idąc do przedpokoju. Przejrzałam się jeszcze w lustrze i
chwyciłam za klamkę. Za drzwiami ujrzałam Simon’a, który posłał mi uśmiech i bez
pytania wszedł do środka. Wzruszyłam ramionami zamykając drzwi. Gdy weszłam do
salonu mężczyzna siedział na kanapie w salonie.
-Czy jest
jakiś konkretny powód twojej wizyty?- spytałam.
-Przyszedłem
zawieźć cie do szkoły. - odparł- Nie pojedziesz w piżamie, prawda?
-Nigdzie nie
idę- mruknęłam.
-Clarie,
musisz chodzić do szkoły, mimo, mimo tego co się stało. – podszedł do mnie i
przytulił.- Mogę ci pomóc, jeśli oczywiście tego chcesz- pogłaskał mnie po
plecach.
-Zawsze sama
chodziłam do szkoły więc..
-Nie ma
„ale”. Za pięć minut widzę cie na dole- powiedział, ponaglając mnie.
Westchnęłam
i udałam się na górę. Odświeżyłam się w
łazience, uczesałam włosy, które spięłam w nieco wyższego kucyka. Poszłam do
pokoju, gdzie ubrałam zwykłą, szarą bluzę z napisem, oraz legginsy i trampki. Przejrzałam
się w lustrze. Gorzej już wyglądać nie
mogę..
Zeszłam na
dół, zabierając torbę z książkami i oznajmiając Simon’owi, że możemy już iść.
Przed wyjściem nasypałam jeszcze karmy do miski Puszka i wyszłam z domu,
dokładnie zamykając drzwi.
Wsiedliśmy
do jego samochodu, ruszając z podjazdu. Simon włączył radio, dzięki czemu nie
było tak nudno i cicho. Nuciłam jedną z piosenek, która właśnie leciała i nie
zauważyłam, że dojechaliśmy już na parking szkoły. Trochę mnie tu nie było,
obawiałam się przez co znowu będę musiała przechodzić.
-Myślałaś
już, nad przeprowadzką?- spytał gdy chciałam wychodzić z auta.
-Daj mi
jeszcze czas, i …
-Clarie, nie
możesz przeciągać tego w nieskończoność. Przyjadę po ciebie i wtedy dasz mi odpowiedź.
O której kończysz?
-O 15-
mruknęłam wychodząc z samochodu.
Przeszłam
przez furtkę dzielącą parking od terenu szkoły. Napotkałam kilka osób, które
czasami widuje na korytarzu. Zacisnęłam usta w wąską linię widząc, że zaraz
będę przechodzić obok John’a. Starałam się przejść niezauważenie i chyba mi się
to udało.
Usiadłam pod klasą, podłączając słuchawki do telefonu i włączając,
jakąkolwiek piosenkę. Patrzyłam się w przestrzeń przede mną, dopóki ktoś mi jej
nie zasłonił. Podniosłam wzrok, napotykając wzrok pani Smith. Wyjęłam słuchawki
z uszu, i podniosłam się do pozycji stojącej.
-Możemy
porozmawiać? Tylko nie tutaj, chodź- objęła mnie ramieniem.
Jak się
domyślałam dotarłyśmy do pokoju nauczycielskiego. Usiadłam na krześle, a
nauczycielka obok. Chwyciła kubek z, bodajże kawą i upiła łyk, następnie swój
wzrok przenosząc na mnie.
-Bardzo mi
przykro z powodu twojej mamy- powiedziała wzdychając. Znów poczułam się źle.
-Mi też-
odparłam bardzo cicho, starając się nie wybuchnąć. Dlaczego nikt nie może
zrozumieć, że nie potrzebuję litości?
-Oczywiście,
nie martw się o zaległości, jestem pewna, że w szybkim tempie je nadrobisz. Rozmawiałam
z twoim tatą, wspominał mi coś o przeprowadzce i uważam, że to dobry pomysł.
Będziesz miała kogoś bliskiego przy sobie, nie będziesz sama w wielkim domu.
-Czyli do
pani też przyszedł pytać o pomoc?- prychnęłam.
-On chce
tylko twojego dobra, Clarie.
-Szkoda, że
jego dobroć przyszła tak późno- westchnęłam- Przepraszam, ale muszę już iść na
lekcje.
-Pomyśl o
tym- usłyszałam, gdy zamykałam drzwi..
Z pokoju
nauczycielskiego poszłam prosto pod klasę, akurat w momencie gdy nauczycielka
otwierała drzwi. Uśmiechnęła się do mnie współczująco, ona pewnie też wiedziała…
Nareszcie
dzwonek, zwiastujący koniec lekcji. Spakowałam książki do torby, żegnając się z
Panią Smith. Wyszłam z klasy, kierując się w stronę wyjścia. Na moje
nieszczęście, stał przy nim Josh. Spuściłam głowę starając się przejść
niepostrzeżenie, jednak złapał mnie za ramię odwracając w swoją stronę. Syknęłam,
z bólu, a on natychmiast mnie puścił.
-Dlaczego
nie było cie w szkole?- zapytał.
-Nie muszę
ci się z niczego tłumaczyć.
Przeszłam
przez drzwi, zeszłam po schodach i znalazłam się przy furtce. Gdy znalazłam się
na parkingu, rozejrzałam się po nim, jednak nie zauważyłam samochodu Simon’a. Z
torby wyjęłam swój telefon, chcąc zadzwonić do niego.
-Przepraszam,
wiesz może gdzie jest pokój nauczycielski?- usłyszałam za sobą.
Odwróciłam
się, w stronę głosu, zauważając średniego wzrostu szatyna. Uśmiechał się do
mnie lekko, nie mogłam nie odwzajemnić tego uśmiechu. Ubrany był w szarą
koszulę, włożoną do jeansów, a na ramieniu przewieszoną torbę.
-Od razu
przy wejściu, schodami na górę i w prawo- powiedziałam gestykulując dłońmi.
-Dzięki, a
tak w ogóle, to Dylan jestem- podał mi swoją dłoń, którą uścisnęłam.
-Clarie,
jesteś nowy?
-Niestety, musiałem
się przeprowadzić. A teraz- spojrzał na zegarek- muszę już iść, spotkamy się
jeszcze?
-Chyba tak,
chodzimy do tej samej szkoły- uśmiechnęłam się, odchodząc.
Pomachał mi
i zniknął za furtką. Ja wciąż, uśmiechnięta podeszłam do auta, usadawiając się
na siedzeniu pasażera. Spóźnienie Simon’a, poszło w niepamięć, a ja myślałam
tylko o tych brązowych tęczówkach…
-Podjęłaś
już decyzję?- głos Simon’a obudził mnie z zamyślenia.
-Uh, ja..
-Clarie..
-Dobra-
mruknęłam- Ale na razie na miesiąc, na okres próbny, jeżeli mi się nie spodoba,
wracam do domu.
-Nadrobimy
stracony czas?- spytał podając mi dłoń.
-Możemy spróbować.
.........................